Ja z tym twierdzeniem jak najbardziej się zgadzam... Nie pamiętam taksówki, w której nie byłoby problemu z zawieszeniem, wydechem, czy choinką palących się kontrolek na desce rozdzielczej.
a ja się nie zgodzę, jechałem kiedyś taxa A6ką, stan wylizany, cichutko płynęła po drodze a przelotu na blacie miała coś koło 350 tys. km aż sam się zdziwiłem
a ja kiedyś jeździłem bardzo dużo i powiem Ci tragedia . Były auta też zdrowe i ładne. Jednak większość z choinką na tablicy. Świeciły się nawet te czerwone :shock:
Ale są tez tacy TAXI którzy właśnie tylko Olej i filtr pośmiga 2-3 lata nic nie wkłada bo poco a potem sprzedaje dalej i inny samochód kupuje. Choć ja osobiście znam 2 z naszego forum z Olsztyna którzy dbają o swoje furmanki.
[b]SPOT OLSZTYN ostatni piątek miesiąca godz.19.00 parking przed TP SA
a ja kiedyś jeździłem bardzo dużo i powiem Ci tragedia . Były auta też zdrowe i ładne. Jednak większość z choinką na tablicy. Świeciły się nawet te czerwone :shock:
fakt, sporo jeżdżę TAXI i bardzo rzadko się zdarza aby auto było zadbane, ostatnio w Krakowie jechałem starym passatem combi który na blacie miał 980kkm :shock: a przy okazji świeciło się wszystko co mogło.
a ja kiedyś jeździłem bardzo dużo i powiem Ci tragedia . Były auta też zdrowe i ładne. Jednak większość z choinką na tablicy. Świeciły się nawet te czerwone :shock:
fakt, sporo jeżdżę TAXI i bardzo rzadko się zdarza aby auto było zadbane, ostatnio w Krakowie jechałem starym passatem combi który na blacie miał 980kkm :shock: a przy okazji świeciło się wszystko co mogło.
To porządne auta. Nasz jest jeszcze starszy (90r.) 1,8 benz. na liczniku prawie 500000, nie wiemy ile kopnięty i głowica nigdy nie była ściągana, za naszej kadencji (13 lat). Tylko wymiana uszczelniaczy jak zaczynał brać olej i to wszystko. W chwili obecnej nie łyka ani kropli od wymiany do wymiany. Takich aut już nie robią. A żeby nie było OT to taksówkarze są odzwierciedleniem społeczeństwa. Są tacy, którzy kupują amortyzatory od innego taksiarza, który uznał je za zużyte, a są tacy którzy nie boją się wyjechać za miasto czy za granicę swoim autem.
Odnosząc temat do ogółu to Polak zdaje się myśleć :
"Ja kur..a BĘDĘ miał samochód i do ciężkiego hu..a BĘDĘ nim jeździł choćby paliwo było po 10zł/litr i choćby wszystko nie działało w tym aucie."
Zauważyłem że już nawet ani ciuchy, ani perfumy, ani nawet sprzet RTV nie budzą takiego porządania jak posiadanie auta i kupowanie go pod takim kątem żeby dowalić sąsiadowi, że ja mam, a on nie... Żeby było tylko ładnie po wierzchu i żeby się sąsiad obsrał, żeby mu piana z gęby wykipiała - to że pod spodem szpachla, że przebieg pół melona, że to szrot to kij z tym, ważne że jak umyty to cieszy oko i drażni sąsiada.
Kiedys instaniał rynek jakichś podrabianych perfum, adidasowych ciuchów z czterema paskami, ale dziś ludzie się już tym nie podniecają, natomiast tym żeby mieć auto, nie ważne w jak mocno spierd..onym stanie technicznym - owszem, i to bardzo...
W zasadzie jak posłuchać ludzi to kupowane i sprzedawane są same okazje, lalunie, igły bez względu na wiek, stan itd. Do każdego auta przylgneła ogólnie formułka "okazja" "igła" "niebity" "oryginalny przebieg" czy podobne...
A z postojem TAXI to bywa tak że kupi jeden z drugim taką W211-stkę niezainteresowawszy sie nawet ile kosztują do tego części w razie czego, jak to remontować i potem jeździ z połową gadżetów spapranych bo nie stać/części niedostepne/za drogie itd. No ale jest W211? No jest 8)
Natomiast ten co ma jakiegoś zdezelowanedo 20-letniego Opla, też nie będzie remontował bo po co? Trzebaby zrobic remont generalny, albo zmienic całkiem auto - zatem po co kombinować? Jedzie?? Jedzie!! No więc póki jedzie to niech jedzie... :roll:
Znam od groma taksówkarzy dziadów. Nie którym jak nie powiesz to auta nawet na ręcznej myjce za 5 zł nie umyją, byleby było na Viceroy'e, ale znam tez od groma zwykłych ludzi, takich co nie zatankują raz za 100zł ale będą robic codziennie koło wracając z roboty na stację beznynową żeby zatankować za 20zł.
Tych ludzi nie stać zwyczajnie, ale sami sobie wmówią że stać i nie pogadasz...... :roll:
Jest jeszcze druga strona, czyli mechanicy i ASO. Ja się nie znam, ale jak widzę, że coś mi stuka z tyłu czy chrobocze w silniku to zawsze słyszę, że jest ok. Nie wiem czy mam w końcu do wymiany amorki bo za pierwszym razem dowiedziałem się na przeglądzie, że amorki już mają dość, ale jeszcze mogę na nich trochę pojeździć, a na drugim w tym samym miejscu po jakiś 10 tyś. km i 2 miesiącach dowiedziałem się, że amorki są ok i nie ma co ruszać.
Zaraz po zakupie hamulce wydawały mi się dość słabe. Myślałem, że to tarcze badziewne i już zastanawiałem się co kupić chociaż stare podobno były nowe. Przypadkiem jeden mechanik wymieniał mi napinacz i zauważył, że coś syczy lekko. Okazało się, że przewód ciśnieniowy od wspomagania hamulców był rozerwany. Teraz hamulce są jak żylety, a pierwszy mechanik robił mi rozrząd i wyjmował alternator, generalnie pół samochodu rozbierał, i nic nie zauważył, chociaż wspominałem, że hamulce są jakieś słabe. Generalnie wszystkiego trzeba samemu pilnować.
W zasadzie jak posłuchać ludzi to kupowane i sprzedawane są same okazje, lalunie, igły bez względu na wiek, stan itd. Do każdego auta przylgneła ogólnie formułka "okazja" "igła" "niebity" "oryginalny przebieg" czy podobne...
jedno wynika z drugiego, idąc tym tokiem myślenia po co później delikwent ma wydawać kasę i robić cokolwiek skoro kupił "igłę w stanie idealnym, bez konieczności wkładu finansowego, tylko tankować i jeździć", no to jeżdżą :diabelski_usmiech
Kolejnymi odpowiedzialnymi za taki stan aut są handlarze, szykujący auta byle wyjechały za bramę komisu, miałem znajomego u którego na komisie auta ze spawanymi drążkami kierowniczymi były na porządku dziennym :roll:
Zresztą czego się spodziewamy jeżeli wyznacznikiem wartości rynkowej auta w Polsce jest przebieg, rocznik i popularność a nie realny stan samochodu, a każdy Polak to ekspert w dziedzinie motoryzacji :roll:
ale znam tez od groma zwykłych ludzi, takich co nie zatankują raz za 100zł ale będą robic codziennie koło wracając z roboty na stację beznynową żeby zatankować za 20zł.
Ja znam takiego i myślałem ,że to jedyny przypadek na tej planecie ale widzę jest ich więcej :lol: :lol: :lol:
shok, jak będziesz na stacji bezynowej to tych najbardziej ekstremalnych przygłupów poznasz po tym, że przy wartości 19zł na dystrybutorze przerywają tankowanie i dalej "kapią" do baku ostrożnie i precyzyjnie po pare groszy co by wycyzelować dokładnie w 20zł. Nie w 19.98zł Nie w 20.03zł tylko dokładnie w równe 20zł
r2r, dobrze że to benzyna ... u nas na tesco raz słyszałem że ludzie potrafią LPG zatankować za 5 zł ...... pomyślałem ze to jakiś żart .... ale pani przy dystrybutorze LPG go potwierdziła ... :szeroki_usmiech
Jak czytam opowieści o zawodnikach tankujących za 20 zł to przypomniała mi się historia sprzed około roku. Stoję na stacji paliw oparty o auto bo akurat się tankowało, a na stanowisko obok podjeżdża Skoda Octavia 1.9 TDI kierownik wysiada staje przy dystrybutorze patrzę co on robi. Wyciągnął z kieszeni garść drobnych, przeliczył po czym krzyknął do swojego kolegi siedzącego w aucie: "Luz, zatankujemy bo 12.86 mam" po czym zatankował ON dokładnie za równowartość posiadanego przez siebie funduszu :diabelski_usmiech
się śmiejecie, ale moja rodzina (ta od strony małżonki) też tak tankują...
... jeżdżą jednym autem 3-4 osoby (z czego 2 akurat studiowały), więc każdy tankuje tak, aby tylko przejechać tyle ile musi, a że w trasy dalej niż do centrum miasteczka to nie jadą, więc każdy tankuje za grosze.
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
Komentarz